Publiczność, skądinąd bardzo liczną, spektaklu "Raz, dwa trzy - kryjesz ty; Eins, zwei, drei - du must sein" - przedstawionego w połowie lipca na scenie Teatru Lalek "Pleciuga", a wieńczącego pierwszy etap odbywających się tu młodzieżowych warsztatów "Lata z Teatrem" - stanowili głównie rodzice i znajomi młodych aktorów w nim uczestniczących. Co było, oczywiście, naturalne, ale szkoda, że tylko oni - pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
Nie tylko dlatego że spektakl ów - przygotowany raptem w dwa tygodnie - to przykład udanej roboty teatralnej z młodzieżą, ale i dlatego że to amatorskie, błahe na pozór i wakacyjne przedsięwzięcie okazało się mądrym i ładnym przyczynkiem do naszych dorosłych, niekończących się debat o Szczecinie. Pomysł był prosty: pokażmy, jak bawiły się dzieci wczoraj i dziś - tu właśnie: a więc w Stettinie niemieckim, Szczecinie polskim po wojnie i teraz. A przy okazji, jak wyglądała kiedyś szczecińska ulica, park, miejska codzienność, w której dzieci i dorośli spotykają się na każdym kroku. Punkt wyjścia zawierał również tezę - nietrudną do przewidzenia i nieco banalną - że dziecięce gry i zabawy, wczoraj i dziś, nie różnią się wiele od siebie. Tak jak i życie ludzi, gdy mogą po prostu żyć, niedotknięci brutalnie przez Historię. Można powiedzieć, że to spojrzenie płytkie, bo Historię - niekiedy brutalną, pełną agresji - two