Najnowsze przedstawienie Krystyny Skuszanki w Teatrze Narodowym jest zarazem 31. realizacją "Dziadów" Adama Mickiewicza w teatrach polskich po wojnie. Wszyscy inscenizatorzy, niezależnie od efektów końcowych, od ostatecznej rangi swych przedstawień, musieli rozstrzygnąć podstawowy dla tego utworu problem. Taki mianowicie czy "Dziady" są jednym utworem, czy kilkoma różnymi dramatami, napisanymi w różnym czasie.
Sposoby rozwiązania tego problemu stworzyły w teatrze polskim co najmniej trzy tradycje. Pierwsza, najliczniej przez reżyserów reprezentowana, a wywodząca się od Stanisława Wyspiańskiego i Leona Schillera, łączy w jednym spektaklu wszystkie części. Dzięki odpowiedniej adaptacji, a więc celowemu wyborowi treści, a także stylistyki, estetyki, konwencji, teatr próbuje pokazać metodę, według której łączy poszczególne części i uzasadnia jedność dzieła jakimś nadrzędnym planem intelektualnym czy kompozycyjnym. Tę tradycję reprezentowali: Kazimierz Dejmek (1967), Krystyna Skuszanka i Jerzy Krasowskl (1962, 1964), Bohdan Korzeniewski (1963) Maciej Prus (1979, 1984), by wymienić najważniejsze spektakle. Na przeciwnym biegunie są ci twórcy, którzy w "Dziadach" widzą przede wszystkim różnorodność, wielość struktur i w swych spektaklach realizują konsekwentnie owe różnice między poszczególnymi częściami. W tej tradycji