Wszystkie składniki są wysokiej klasy - porządny i wysoko ceniony tekst, naprawdę przemyślana, światowej klasy scenografia (wreszcie widać pieniądze), dobrana muzyka, niezłe kostiumy i wreszcie - last but not least - dobrzy aktorzy. Widać ciężką pracę i duży wysiłek włożony w to przedstawienie. Ale się to wszystko nie składa, spektakl jest po prostu nudny. "Transpotting" w Teatrze Śląskim nie zachwyca. W takiej sytuacji pierwszym tropem, którym musi pójść recenzent, jest koncepcja reżyserska. Uważam, że Michał Ratyński nie dał sobie rady z tym tekstem. Narkomańską historię z najniższych sfer bezrobotnych kiboli usiłował wystawić jak polski dramat romantyczny. Poważnie, z przytupem i poświstem. Jednak sztuka ta w poetyce "Dziadów", czy "Kordiana", to zdecydowanie nie to. Podejrzenie, że o taki klucz interpretacyjny chodzi, umacnia struktura przedstawienia - jest to luźny zbiór scenek połączonych nie fabułą, a pomysłem na pokazanie buntu
Źródło:
Materiał nadesłany
"Raport" nr 2