O wystawieniu "Dziadów" myślałem już dawno. Dlaczego zrobiłem to dopiero teraz? Zadecydowały oczywiście możliwości obsadowe. I mój pobyt w szpitalu. Praca nad egzemplarzem "Dziadów" okazała się znakomitą terapią zajęciową, pozwoliła mi wrócić do zdrowia. Zadecydowały również względy inne. Skończyłem właśnie 44 lata... Tak więc zbliżał się dzień 19 lutego. Dzień imienin Konrada - bohatera dramatu Mickiewicza. i moich. 18 lutego wystąpiliśmy z premierą. W ten sposób sprawdziła się moja prywatna kabała.
(Konrad Swinarski, wywiad J. Szymańskiej, "Ekran" 1973 nr 34).
Dziady" w reżyserii Konrada Swinarskiego; spektakl - legenda, jeden z najważniejszych w historii teatru polskiego, przedstawienie (jak to się dziś mówi) - "kultowe"... To wszystko prawda Ale co, tak naprawdę wówczas 18 lutego 1973 roku, się wydarzyło? Co spowodowało to niebywałe zainteresowanie mediów i publiczności? Czy tylko fakt, że każda realizacja arcydzieła Mickiewicza (zwłaszcza wtedy, po "Dziadach" Kazimierza Dejmka) budziła olbrzymie zainteresowanie? Nie sądzę. "Dziady" Swinarskiego były wyjątkowe przez rewolucyjną interpretację tekstu i przez to, że wielkiemu reżyserowi udało się w spektaklu uchwycić "ducha czasu", co przydarza się tylko dziełom o najwyższej randze artystycznej. Przewracają się kartki pamięci, przypominają poszczególne obrazy, poszczególne role: Jerzy Trela wadzący się z Bogiem w Wielkiej Improwizacji wykrzyczanej przed ołtarzem w czasie nocnej próby w kościele oo. Dominikanów, poprzedzającej wyjazd teatru do Lond