Plotka mówi, że przestrzeń tych "Dziadów" wyznaczył przypadek; jeśli nawet, nie umniejsza to w niczym jej waloru. W remontowanym Polskim w Poznaniu usunięto z widowni fotele, odsłaniając parkiet; wyłoniła się niegłęboka sala, okolona półokrągłym szeregiem kilkupiętrowych galerii. Widownię umieszczono więc na zbudowanych na scenie, amfiteatralnych podestach; płaszczyzna gry znalazła się poniżej linii wzroku. Rzadko patrzy się na scenę w dół, zwłaszcza na tak niecodzienną scenę, płytką i wysmukłą. Maciej Prus, inscenizując "Dziady Drezdeńskie" (pomijając obrzęd), ... " moralitetowo podzielił spektakl na dwie części. W pierwszej umieścił ludzkie drogi ku transcendencji, komentowane głosami aniołów i szatanów z galerii: dziecinny bunt filomatów, bluźnierstwo Konrada, egzorcyzmy i widzenie Księdza Piotra, widzenie Ewy. Ta część pozostała mroczna, nerwowa; odległość między wyzywającym w dole Konradem a ginącym w ciemności niebem
Tytuł oryginalny
"Dziady" Prusa
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 47