W 30-letnich cyklach ukazują się "Dziady" na krakowskiej scenie. Trzy dziesiątki lat minęło od prapremiery mickiewiczowskiego arcydzieła - w inscenizacji Wyspiańskiego (1901 r.), gdy "Dziadami" zainteresował się Teofil Trzciński. Po kolejnych latach 30 powrócił do nich - w specyficznym ujęciu sceny rapsodycznej - Mieczysław Kotlarczyk. Za nim poszli Skuszanka i Krasowski, realizując piękne, mądre, nowoczesne przedstawienie, uwieńczone Państwową Nagrodą. Jeszcze idą kompletami nowohuckie "Dziady", a już na czołowej scenie Krakowa, w Teatrze im. Słowackiego, rodzi się nowa ich inscenizacja - jako dzieło coraz ściślej wiążącego swą znakomitą sztukę z naszym miastem prof. Bohdana Korzeniewskiego. Gdy dodać jeszcze do tego zeszłoroczne "Dziady" w sąsiednich Katowicach i jeszcze jedne - w bratnim Opolu (te, w realizacji Teatru 13 Rzędów, gościły nawet w Krakowie) - owa nagła "inwazja" inscenizacji dzieła Mickiewicza może wydać się dyskusyjna.
Tytuł oryginalny
"Dziady" po raz trzeci
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 132