Telewizyjne przedstawienie "Dziadów" w reżyserii Jana {#os#113}Englerta{/#} wywołało sporo kontrowersji. Publikujemy wypowiedzi Zbigniewa Majchrowskiego, Zofii Stefanowskiej i Dobrochny Ratajczakowej na temat spektaklu. W styczniowym numerze "Teatru" zamieścimy następne głosy (red.). Po "Dziadach" "rozrzuconych" Jerzego Grzegorzewskiego, czyli "Dwunastu improwizacjach" w Starym Teatrze, kolejnym posunięciem w dziejach scenicznych arcydramatu mogły być tylko "Dziady" "po bożemu". Oczywiście, jeśli "po bożemu" jest określeniem stosownym wobec utworu, w którym co chwila natrafia się na herezję, bluźnierstwo, a przynajmniej - niesamowitość. "Po bożemu", czyli na tyle składnie, na ile pozwala dynamika "dzieła w ruchu", jakim okazały się "Dziady" długo wcześniej nim Umberto Eco wyłożył poetykę dzieła otwartego. Taką właśnie składną, dobrze skrojoną wydaje się zrazu inscenizacja Jana Englerta. Wszystkie cztery części (bo i urywki nie do
Tytuł oryginalny
"Dziady" po bożemu?, O czy są "Dziady"?, Super-Dziady
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 12