"Dziady" (bez skrótów) Adama Mickiewicza w reż Michała Zadary w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Chojnowski w portalu Radia Wrocław.
Na finał brawa bili widzowie aktorom i realizatorom spektaklu, ci zaś publiczności, która niemal w komplecie dotrwała do końca prawie piętnastogodzinnego (z kilkoma przerwami, w tym dwoma godzinnymi) teatralnego maratonu. Nie była to jednak żadna szkoła przetrwania, lecz artystyczna uczta, jakiej się nie zapomina do końca życia. W Teatrze Polskim we Wrocławiu mieliśmy do czynienia ze światowej klasy przedstawieniem opartym na jednym z najdziwniejszych dramatów światowej literatury, ale też - to nie mniej ważne - z nieczęstą w dzisiejszym teatrze relacją wspólnotową, jaka wytworzyła się między sceną a widownią. O to chyba zresztą Mickiewiczowi chodziło, gdy pisał wszystkie swoje najważniejsze dzieła. Ale wspólnoty odbioru tej wersji DZIADÓW zapewne nie będzie, nie każdy bowiem potrzebuje odbrązowionej, odspiżowionej literacko-teatralno-narodowej legendy tego tekstu. Mimo że Michał Zadara z zespołem pozłotę tradycji wykonywania wieszczo