Dziesięć lat po premierze krakowskiej cały kraj mógł poznać legendarne już przedstawienie "Dziadów" Mickiewicza w inscenizacji Konrada {#os#6236}Swinarskiego{/#}. Telewizja podjęła się trudnego, prawie niewykonalnego zadania. Czy można na małym ekranie zmieścić widowisko, którego ideą główną była ucieczka z pudełka sceny, wyjście do innych pomieszczeń budynku teatralnego, a nawet poza gmach teatru? Czy po dziesięciu latach można przyjąć, że są to te same "Dziady", jakie przygotował Swinarski? Czy w ogóle można przypisywać Swinarskiemu rekonstrukcję dzieła, skoro reżyser nie żyje już osiem lat? Czy udostępnienie masowemu instrumentowi przekazu, jakim jest telewizja zjawiska artystycznego mocno zrośniętego z miejscem, czasem, środowiskiem, nie naraża z góry tego zjawiska na deformacje, wyobcowanie? Takie i inne pytania rodziły się w czasie nadawania przez dwa wieczory telewizyjnych "Dziadów", przeniesionych z krakowskiego
Tytuł oryginalny
"Dziady" Mickiewicza i Swinarskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Olsztyńska Nr 267