Uwaga! Kicz narodowo-teatralny znów podnosi głowę. Grozą wieje, moc truchleje. Szczepionki! To groźniejsze niż ptasia grypa - ostrzega Jacek Sieradzki w Przekroju.
Przez wiele lat polski teatr był zaszczepiony na tani patos. Na wzniesione do nieba ręce, wytrzeszczone oczy, histeryczne wycia, częstochowskie rymowanki. Dramaturgia Mrożka i Różewicza, interpretacje Jarockiego, Wajdy, Swinarskiego i Grzegorzewskiego, ironia i sceptycyzm wpisane w teatr kontrkulturowy - to może najważniejsze ingrediencje tej szczepionki. Każda szczepionka ma jednak datę ważności. Wydaje się, że ta właśnie upłynęła. Skutek? Publika z ław kościoła Franciszkanów w Gdyni chłonie "kolędę" Ernesta Brylla "Przejście przez morze" ze skutymi powagą minami, choć powinna raczej chichotać na dźwięk strof w rodzaju: To było takie łatwe. Skinęliśmy dłonią i rozdarł się na dwoje transparent czerwony. Strzępki fali wsiąkały w piasek. Wolna droga. Więc ruszyliśmy. Pieśnią chwaląc Boga. Pierwotny pomysł był racjonalny: Maciej Korwin chciał nawiązać do "Kolędy-Nocki" z 1980 roku, w której kontekst solidarnościowego zrywu, nałoż