Miesięcznik "Teatr" (1996, nr 4) przynosi mądry tekst Piotra Gruszczyńskiego ("Wolność czyli prawdziwy koniec bohatera Polaków") o "Dziadach" Mickiewicza wystawionych przez Jerzego Grzegorzewskiego w Starym Teatrze. Przedstawienie nie miało dobrych recenzji. Większość krytyków schlastała je niemiłosiernie. Czy mieli rację? Gruszczyński opiniuje, że nie. I ja się z nim całkowicie zgadzam. Na pewno krytycy nie pomogli widzowi w odczytaniu tego przedstawienia. Zamiast je opisać, wmówili mu, że jest złe. "Dziady" Grzegorzewskiego - pisze Gruszczyński - są dla mnie przede wszystkim bolesnym świadectwem naszej epoki. Może to zbyt wielkie słowo "epoka" w odniesieniu do paru karlejących lat, siedmiu lat odchudzania polskiego ducha. Bezradność i rezygnacja stanowiące główny rys postaci nie są dowodem w sprawie ani protestem. Są tylko świadectwem czasu. Znów, może bezprawnie, wkraczamy w sferę intertekstualnych zabaw interpretacyjnych. Wszak Jerzy Radziwi�
Tytuł oryginalny
"Dziady" Grzegorzewskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny Nr 20
Data:
19.05.1996