Każdy, kto czytał "Dziady", nosi ich obraz w duszy. Każda inscenizacja "Dziadów" jest wydarzeniem teatralnym wielkiej wagi, a często wydarzeniem narodowym. Ja również noszę w duszy "swoje" "Dziady", od czasów gorączki romantycznej, którą zaraziła mnie w latach 1947-1949 wspaniała polonistka, siostra nazaretanka Halina Niewiarowska. Wiele lat później brałam udział w próbach "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka (praca nad słowem) w Teatrze Narodowym i we wszystkich związanych z tą premierą perypetiach. Jest to jedno z ważniejszych wydarzeń w moim życiu, a na pewno najważniejsze w moim życiu teatralnym. Zrozumiałe więc jest, że z wielkim napięciem oczekiwałam premiery spektaklu telewizyjnego "Dziadów" w reżyserii Jana Englerta. Jego tendencja do unarracyjnienia i wręcz fabularyzacji scenariusza "Kordiana" budziły we mnie pewien opór, ponieważ ten dramat romantyczny - otwarty, niejasny zanurzony w metafizykę - wydaje mi się cie
Tytuł oryginalny
"Dziady" dla wszystkich
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1