"Dziady" w reż. Jacka Andruckiego w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.
Polska dramaturgia obeszłaby się bez rzeszowskiej, bogoojczyźnianiej inscenizacji "Dziadów", ale jej zaletą jest przybliżenie dzieła wielkiego narodowego wieszcza młodemu widzowi. Mickiewiczowskie "Dziady" to dla teatru wyzwanie. To nie tylko niezmiernie trudny do realizacji, amorficzny i wewnętrznie skomplikowany utwór, ale przede wszystkim dramat podniesiony do rangi narodowego sacrum. Wymagania widza wobec realizacji arcydzieła zawsze są wyśrubowane, a w Rzeszowie dramat w całości miał być pokazany po raz pierwszy. Reżyser "Dziadów" musi dziś zmierzyć się z teatralną tradycją i historycznymi inscenizacjami, żeby wspomnieć tylko Konrada Swinarskiego i Kazimierza Dejmka. Jacek Andrucki, który podjął się reżyserowania "Dziadów" na scenie rzeszowskiego Teatru im. Wandy Siemaszkowej, w tej potyczce nie odniósł zwycięstwa. Widzowie, którzy oczekiwali inscenizacji, która zapisałaby się w historii polskiej dramaturgii, wyszli zawiedzeni