"Dziady" katowane pzez nauczycieli, rozdrabniane na czynniki pierwsze, ze słynnym "co autor miał na myśli" stają się zmorą. Budzą niechęć młodych ludzi, którzy już nigdy więcej nie sięgną do literatury romantycznej. To nie przypadek, że o tym wspominam. Ostatnia inscenizacja Adama Mickiewicza może - u osób bardziej wrażliwych - doprowadzić do podobnych reakcji obronnych. Spektakl rozpoczyna się przy jękach wichru i dźwiękach kościelnych dzwonków. Wśród grobów, prawosławnych krzyży, na tle muru z ogromną brama zjawia się Upiór-Gustaw. Rozpoczyna deklamację od słów: "Duchu przeklęty, po co śród parowu Nieczułej ziemi ogień życia wzniecasz?", czyli od 33 wiersza poematu. Oczywiście reżyserowi spektaklu wolno dokonywać najróżniejszych przeróbek, skrótów, przestawień - o ile są one zrozumiałe dla widza. Oto w akcie pierwszym znalazły się: Upiór, połączona z drugą część czwarta oraz Prolog III Części. O ile
Tytuł oryginalny
"Dziady"
Źródło:
Materiał nadesłany
Razem Nr 5