Nie jestem wyznawcą poglądu, że słowo (to drukowane i to głoszone przez aktora) ma niezwykłą moc sprawczą i zdolne jest uruchomić nie tylko ludzkie rzesze, ale także mechanizm stawania się historii. Poglądtaki wydaje się być typowy dla myślenia magicznego i wydaje się raczej dowartościowywać - lub wręcz wypełniać funkcje kompensacyjną - wobec wszystkich "pracujących w słowie", niż wyrażać jakąś prawdę o rzeczywistości. Kiedy Napoleon mówił o "Weselu Figara" Beaumarchais'go "Figaro to rewolucja już w czynie" i utrwalał potoczne sądy w rodzaju stwierdzenia, że od śmiechu na widowni zatrzęsły się mury Bastylii, kiedy Nabielak po wybuchu powstania listopadowego mówił, iż " Słowo stało się ciałem, a Wallenrod Belwederem", brzmiało to raczej ładnie niż prawdziwie. Ale nie zmienia to faktu, że wszelkie reżimy z policją i cenzurą na usługach obawiały się słowa literackiego i scenicznego, a reżim PRL-owski był pod tym względem szczeg
Tytuł oryginalny
Dziady '68: Reaktywacja
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4