Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie? To będzie powtórka wieczoru sprzed 40 lat, kiedy w tym samym miejscu i w tym samym czasie odbyło się ostatnie otwarte dla publiczności przedstawienie "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka - pisze Zdzisław Pietrasik w Polityce.
W Teatrze Narodowym 30 stycznia znów zebrał się salon: kombatanci Marca 1968 r., politycy byli i obecni, artyści kilku pokoleń, dużo ludzi młodych, którzy tak jak wówczas zasiedli pod ścianami. Za chwilę zacznie się wywoływanie duchów, o którym to obrzędzie tak mówi w "Dziadach" Gustaw: "najpiękniejsze święto, bo święto pamiątek". Co oprócz mitu zostało z pamiątek po tamtym przedstawieniu? Jak się okazuje, zachował się zapis dźwiękowy oraz parę fragmentów utrwalonych na taśmach filmowych. Jedno i drugie w nie najlepszym stanie technicznym, co, paradoksalnie, dodaje nagraniom dodatkowych walorów - głosy brzmią jak nie z tego świata, słabo oświetlone kadry przypominają bardzo stare filmyz pionierskiego okresu kinematografii. Tak pokazany jest na przykład Guślarz grany przez Kazimierza Opalińskiego, który wzruszająco wygłasza dedykację do "Dziadów". Wrażenie uczestnictwa w tajemnym obrzędzie jest niezwykle dojmujące, gdy Gustaw Holoubek