Gdy w minioną niedzielę brnęłam przez śnieg do rozświetlonego Teatru im. Słowackiego, miałam wrażenie, że to późno-grudniowy, a nie listopadowy wieczór. Gdy zasiadłam na widowni i kurtyna uniosła się w górę, to wrażenie świąteczności jeszcze się spotęgowało. Na scenie również padał śnieg, wszak akcja "Dziadka do orzechów", najnowszej, tym razem baletowej premiery Opery i Operetki w Krakowie, toczy się w Wigilię Bożego Narodzenia. Czy wytrwałam w tym świątecznym nastroju do końca spektaklu? I tak, i nie. Widowisko przygotowano starannie. Ładna jest scenografia Tadeusza Smolickiego, również przyjemne dla oka kostiumy Xymeny Zaniewskiej. Kontrowersyjne wydały mi się jedynie wysokie białe kołnierze tancerzy w Walcu kwiatów, przypominające jako żywo gipsowe opatrunki, przecież jeszcze krakowskim tancerzom niekonieczne. Choreograf Jacek Drozdowski, kierownik baletu Opery i Operetki, jasno i czytelnie przedstawił akcję baletu. Orkiestra, star
Tytuł oryginalny
"Dziadek do orzechów"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 275