- Jest coś niebywałego w naszym charakterze narodowym i działaniach politycznych, że kolejne pokolenia wybierają kolejnych "dyzmów" - mówi JACENTY JĘDRUSIK aktor Teatru Rozrywki w Chorzowie, odtwórca głównej roli w przedstawieniu "Dyzma - musical".
Dziennik Zachodni: Przedstawienie "Dyzma - musical" z muzyką Włodzimierza Korcza doczekało się zapisu płytowego. Spektakl trwa trzy godziny, a ile czasu spędził pan w studiu Radia Katowice? Jacenty Jędrusik: Ponad 17 godzin w ciągu dwóch dni. Płyta nie jest wierną rejestracją spektaklu, z niektórych środków artystycznych trzeba było zrezygnować. Na scenie niuanse tekstu wyrażamy gestem, mimiką, tańcem; na płycie ten bagaż emocjonalny trzeba przełożyć na śpiew. Pracowaliśmy jednak z super-fachowcem; Tadeusz Mieczkowski idealnie zrównoważył troskę o każdy ton z artystyczną interpretacją piosenek. To była wyczerpująca praca, niektórym kolegom grafik nagrań wypadał na przykład... po północy. DZ: Pan nie chce tym się chwalić, ale Wojciech Młynarski wiele razy mówił, że pisząc libretto tego musicalu od razu w roli tytułowej "obsadził" pana. To mile wiedzieć, że postać budowana jest "pod aktora". JJ: O tym, że zagram Nikodema,