Wystawiając spektakl, trzeba się liczyć z tym, że zostanie on oceniony. Przecież pokazuje się go publicznie. Również recenzje teatralne można poddać ocenie i z tym też się trzeba liczyć - sprawę wpisu dyrektora Koniny na Facebooku komentuje dr Agnieszka Wójtowicz z Katedry Filmu, Teatru i Nowych Mediów UO
Ale zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku zasadą jest to, że ocena musi być merytoryczna i dotyczyć albo spektaklu albo tekstu. Recenzentka "Gazety" nie użyła argumentów ad personam (w przeciwieństwie do dyrektora Koniny i jego kompanii: "prowincjuszka", "sfrustrowana panienka" "Konopko, sp...laj"), oceniła - a takie jest zadanie recenzenta - przedstawienie. Tomasz Konina nie odniósł się do tekstu Aleksandry Konopko, lecz zaatakował ją jako człowieka. Co więcej, potem, kiedy pod jego wpisem na Facebooku zaczęły się pojawiać komentarze, w tym również te jawnie ją obrażające (z użyciem nazwiska i słów powszechnie uważanych za wulgarne), nie zareagował. Recenzentka "Gazety" oceniła spektakl Tomasza Koniny, do czego miała prawo. On natomiast wystawił ocenę sobie. Co to jest za poziom wypowiedzi? I co to za tłumaczenie, że to jego prywatna sprawa? Przecież mógł ją przeczytać każdy, kto zajrzał do internetu. Dziwi mnie ta histeryczna rea