"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Inscenizacja kontrowersyjnej książki Michała Witkowskiego w Teatrze Śląskim ciekawie wpisała się w dyskusję o współczesnych Polakach. Oglądając spektakl "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" przygotowany przez Jarosława Tumidajskiego, miałem wrażenie, że widzę współczesną wersję Gombrowiczowskiego "Transatlantyku". Witkowski pokazuje dzisiejszą Polskę w krzywym zwierciadle. Z ironią, sarkazmem, czasami goryczą. Ale jednak patrzy na nas z sympatią i zrozumieniem. Tytułowa Barbara Radziwiłłówna to pseudonim właściciela lombardu, kolekcjonera narodowych pamiątek. Jest człowiekiem odość skomplikowanym życiorysie, katolikiem o żydowskich korzeniach, z zamiłowania Sarmatą, który postanawia odbyć pielgrzymkę do Lichenia. Autentyczne postacie, które spotyka podczas swej wyprawy, sąsiadują z bohaterami narodowych mitów, baśni i lektur szkolnych. Oprócz listonosza, sąsiadki, ukraińskiej kurtyzany pojawiają się też wiedźmy