EN

9.04.1993 Wersja do druku

Dyskretny urok Francuzów

Półcienie, półsłówka, półtony, finezyjna gra pomiędzy dwojgiem, flirt, namiętność drapieżna, ale zawsze niespełniona, bo uczucia zaspokojone gasną. To jest temat, który zajmował rokokową literaturę komediową Francji, a od nazwiska Mariveaux, najzręczniejszego pióra tamtych lat, taki styl zyskał sobie określenie "mariveaudage". Nad Sekwaną tego typu komedyjek salonowych powstały tony, zawsze była to literatura wdzięczna acz nie pierwszego lotu. Tak też sytuują się jednoaktówki, na modłę paryską zebrane w jeden wieczór przez Romualda Szejda w jego teatrze Prezentacje. Najpierw Crebillon, syn sławnego ojca, dramatopisarza Prospera, bon vivant sprzed 2 stuleci. Potem Jules Renard, literacki rówieśnik Rostanda, Claudela, Alfreda Jarry. A obaj o tym samym - o tyranii uczuć, intelektualnej grze, która może stać się urodą życia, a nawet erotyczną rozkoszą. Cóż za pyszna pointa do naszego "fin de siecle'u", noszącego na sztandarach uczuć roma

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dyskretny urok Francuzów

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Codzienne nr 84

Autor:

Krystyna Gucewicz

Data:

09.04.1993

Realizacje repertuarowe