Miał być skandal, niestety nasi czujni porządnisie jakoś przeoczyli ten spektakl. Inna rzecz, że skandalizujący jest on wyłącznie w doborze tematu, "momentów" nie ma. Mart Crowley pisząc sztukę o pedałach bardzo się starał być kulturalny i wierny przyjętej przez siebie tezie: że to tacy sami ludzie jak my, mają swoje słabostki i tragedie, namiętności i radości, reagują inaczej niż inni, ale zasługują raczej na próbę zrozumienia, niż na kaznodziejskie potępianie. Smrodek dydaktyczny tezy w niewielkim na szczęście stopniu uprzykrza oglądanie tej zgrabnej obyczajówki. Dziewięciu faunów reżyserowanych przez Romualda Szejda robi co może, by zindywidualizować i wzbogacić sylwetki swoich bohaterów; nie zawsze udaje się im wyjść ze schematów, jakich w sztuce jest jednak sporo. A publiczność i tak zachwyca się głównie najbardziej widowiskową ciotą, mimo że Andrzej Chyra wszelkimi sposobami zaznacza autoironiczno-obronny charakter ekstrawagan
Tytuł oryginalny
Dyskretny urok faunów (Teatr Prezentacje - Warszawa)
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 35