"Garbus" w reż. Marka Fiedora we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Kalina Zalewska w portalu Teatrologia.info.
Powrócił Mrożek! Szczęśliwie jednak nie jako triumf bezmyślnego tradycjonalizmu - wystawienie klasyka, którego kochamy za to, że jest klasykiem. Marek Fiedor, który wyreżyserował "Garbusa" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, zrobił przedstawienie współczesne i ważne, choć pozornie nieefektowne. Rozlicza się w nim z dzisiejszymi inteligentami, wpisując w fabułę dramatu, powstałego jeszcze w PRL-u - nasze niepokoje i frustracje. Wydaje się, że to niemożliwe, a jednak... Fiedor reżyseruje, jak Jerzy Jarocki prapremierę "Garbusa", w kameralnej przestrzeni. Mamy przed sobą niewielką scenę, na niej mocno sfatygowany parkiet, czasem przykryty dywanem, imitującym trawnik, bo bohaterzy "Garbusa" są na wakacjach, i drewniane meble: stół, kilka krzeseł, zdezelowany fortepian. Wszystko, co może stanowić wystrój rodzimego, podupadającego pensjonatu. Scenę zamyka ekran, przed którym stoją dwa rzędy pustych krzeseł, zwróconych przodem do widowni. Reż