Oskar Wilde uchodził za mistrza paradoksu. Spodobałby się mu pewnie pomysł, żeby jego sztukę z życia angielskiej arystokracji publiczność oglądała w fabryce. W Scenie Prezentacje, mieszczącej się w dawnych zakładach Norblina, Romuald Szejd wystawił "Kobietę bez znaczenia
Skromne warunki Prezentacji mogły stworzyć tylko umowną scenerię dla wielkiej posiadłości Lady Hunstanton. Dyskretny urok dekadencji posiadały za to suknie dam występujących w sztuce (o efekt zadbała mistrzyni teatralnego kostiumu - Zofia de Ines). Ale najważniejsza w "Kobiecie bez znaczenia" jest salonowa konwencja pielęgnowana przez wysoko urodzone towarzystwo. Błyskotliwe dialogi, pełne ukrytych złośliwości, inteligentnego dowcipu i myśli, układających się w aforyzmy, to prawdziwa sztuka rozmowy. Wynika z niej tyle samo, co z plotkarskich pogwarek pań u fryzjera, ale przecież liczy się forma. Wilde, dandys, esteta i gentleman, osiągnął tu maestrię. Aktorzy grający w Prezentacjach (szczególnie Wanda Koczeska, Hanna Stankówna i Pola Raksa) prowadzą rozmowy bohaterów Wilde'a tak, że słucha się ich bez wielkiego znużenia bite dwie godziny. Rzecz to o tyle niezwyczajna, że w polskim teatrze tradycja sztuk konwersacyjnych nie jest zbyt silna. Nieste