Po dymisji Skolmowskiego i Mieszkowskiego żaden dyrektor teatru nie może czuć się pewny. Ani taki, który prowadzi teatr artystyczny i odnosi sukcesy na świecie, ani taki, który jest świetnym menedżerem i umie na teatrze zarabiać - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
W ciągu kilkunastu dni na dwóch krańcach Polski lokalne władze samorządowe postanowiły odwołać dyrektorów dwóch dużych instytucji artystycznych. W Białymstoku zarząd województwa podlaskiego rozwiązał umowę z Roberto Skolmowskim, szefem nowej Opery Podlaskiej, we Wrocławiu tamtejszy urząd marszałkowski wszczął procedurę odwołania Krzysztofa Mieszkowskiego, dyrektora Teatru Polskiego. Żeby produkować spektakle, trzeba się zadłużać Te dwa teatry są na przeciwległych biegunach życia kulturalnego. Otwarta dwa lata temu Opera i Filharmonia Podlaska dopiero szuka swojej tożsamości. Jej repertuar jest eklektyczny, obok opery i koncertów symfonicznych są w nim bajki dla dzieci, musicale i komercyjne koncerty. Z kolei Teatr Polski to jedna z najbardziej cenionych scen teatralnych w Polsce, stały gość krajowych i zagranicznych festiwali. Współpracuje z nim czołówka polskich reżyserów: Jan Klata, Krystian Lupa, Michał Zadara, Monika Strzępka