- Moja misja powinna być tu krótka, przychodzę do Polskiego, żeby przygotować warunki pracy dla innych, pogodzić to towarzystwo. Nie powiem ile zarabiam, ale to nie jest nawet średnia krajowa - nie wzbogacę się tutaj. Kieruje mną przekonanie, że trzeba ratować ten teatr, że on potrzebuje zgody - mówi Remigiusz Lenczyk w rozmowie z Magdą Piekarską z Gazety Wyborczej - Wrocław.
Rozmowa z Remigiuszem Lenczykiem* Remigiusz Lenczyk: - Wie pani, jakie mnie gnębi odczucie? Magda Piekarska: - Nie. Wstyd. Wstydzę się cały czas - jako wrocławianin, jako człowiek, który całe swoje życie przepracował w kulturze. Do niedawna każdy z nas był dumny z teatru, z jakiego Wrocław słynął. Tu tworzyli Jerzy Grotowski, Henryk Tomaszewski, tu działał Kalambur, Gest, Teatr Polski- cała Polska nam się z zazdrością przyglądała. A co zostało? Ruina teatru, którym próbuje rządzić księgowa. - Dlatego wstydzę się tego, co się dzieje, jak są rozwiązywane problemy. Wstydzę się tych podziałów, wzajemnej niechęci, którą ktoś tu rozbuchał. Wstydzę się, że przewodniczący regionu Solidarności występuje w obronie byłego dyrektora, a nie pracowników, którzy zostali przez niego zwolnieni. Wstydzę się poziomu artystycznego w Polskim, tych udawanych premier. Moja misja powinna być tu krótka, przychodzę do Polskiego, żeby przyg