- Koledzy dyrektorzy z teatrów dramatycznych często mówią: Ty masz dobrze. Prowadzisz teatr muzyczny, to masz określony repertuar, musicale, na to zawsze jest publiczność. Odpowiadam na to, że znam kilka takich przedstawień "Dziadów"czy "Hamleta", na które nie można było dostać biletów. I znam kilka musicali, na których po dwóch tygodniach widownia świeciła pustką - mówi Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki w Chorzowie.
Niebawem będzie Pan obchodził ćwierćwiecze na stanowisku dyrektora Teatru Rozrywki w Chorzowie... - Mnie samemu trudno w to uwierzyć! Taka wytrwałość zasiedzenia bez uzasadnienia... - Jakieś uzasadnienie na pewno się znajdzie! - Kiedyś Józef Szajna powiedział do mnie, że po pięciu latach dyrektora powinno się zmieniać, bo człowiek kostnieje - spojrzał na mnie i dodał szybko: nie, nie Pan jest zupełnie inny. Byłem chyba wtedy 15 rok dyrektorem. Mam poczucie, że ciągle jeszcze coś tworzę i czegoś nie skończyłem, więc to usprawiedliwia owo "zasiedzenie się" na stanowisku. W lutym 1984 roku zostałem kierownikiem artystycznym Music Hall Telewizji Polskiej w Chorzowie, a z dniem jego przekształcenia w Państwowy Teatr Rozrywki (1.01.1985) objąłem także funkcję dyrektora naczelnego. Pana wysiłki są doceniane, teatr otrzymał właśnie Złotą Maskę... - Za przedstawienie "Jekyll & Hyde", musical na podstawie powieści Roberta Louisa Stevensona