Ocena działalności Teatru Polskiego i jego dyrektora należy do zarządu województwa. Także do mediów, które jednak coraz chętniej uchylają się od niej, chowając głowę w piasek. Przykład ostatni to brak krytycznych podsumowań minionego sezonu teatralnego. Na placu pozostaje w tej sytuacji dyrektor Mieszkowski, który tryska samozadowoleniem i przy każdej okazji twierdzi, że prowadzi jeden z najlepszych teatrów w Polsce. Dobre samopoczucie to - jak wiadomo - połowa sukcesu. Szkoda tylko, że niewiele ma ono wspólnego z rzeczywistością, jaką jest codzienność Teatru Polskiego - Rafał Bubnicki polemizuje z dyrektorem Teatru Polskiego Krzysztofem Mieszkowskim.
Krzysztof Mieszkowski znany jest z megalomanii i aroganckich wypowiedzi. W środowisku teatralnym są one przedmiotem kpin i mniej lub bardziej zawoalowanych żartów. Jakież inne reakcje mogą wywoływać deklaracje dyrektora Teatru Polskiego, gdy publicznie mówi, że twórczość Tadeusza Różewicza jest passe (Festiwal Raport w Gdyni, 2007) czy gdy stawia się w jednym rzędzie z Leonem Schillerem, jednym z najwybitniejszych twórców polskiego teatru. Gdy jednak publicznie dyrektor Mieszkowski zaczyna na nowo tworzyć historię, a dziennikarka Marta Wróbel, która prowadzi z nim wywiad, nie oponuj e ("Teatr obiecany wygrał z pitbullem ', Gazeta Wrocławska, 9 września 2009), to widać czas na przypomnienie faktów, które najwidoczniej zatarły się wpamięci. Nie mam nic przeciwko pitbullowi, z którym porównuje mnie dyrektor Mieszkowski. To rasa charakterna, wojownicza, niedająca się zagłaskać. Muszę przypomnieć, że chociaż nie brakuje mi charakterności