- Jestem zadowolony, że udało mi się porozmawiać z przeciwnikami "Golgota Picnic" - mówi Paweł Łysak, dyrektor bydgoskiej sceny, po ekscesach piątkowego wieczoru w Teatrze Polskim. W intencji oglądających sztukę przed teatrem modliło się pół tysiąca ludzi.
- Przed projekcją spektaklu sztuki mówiłem, że liczę na rozsądek bydgoszczan, i się nie zawiodłem. Bardzo podobała mi się pokojowa część protestu. Ludzie modlili się, śpiewali, niektórzy tańczyli - opowiada szef bydgoskiej sceny. Jednak tuż przed rozpoczęciem projekcji "Golgota Picnic" grupie protestujących kibiców i prawicowej młodzieży udało się wejść do teatru - ochronie pokazali wejściówki. Najpierw jednak odebrano im noże i scyzoryki. Pierwszą próbę rozpoczęcia projekcji przerwały chrząkania i głośne komentarze. Właśnie wtedy wywiązała się dyskusja z Łysakiem. - Jesteście pierwszy raz w teatrze, tak? To ja może wyjaśnię. Tu jest tak, że gaśnie światło, odbywa się spektakl i ogląda się go w ciszy - tłumaczył cierpliwie. - Potem możecie bić brawo albo gwizdać. - A jak nasram na środku i zjem gówno to też pan powie, że to sztuka? - krzyczeli z sali protestujący. Padały niecenzuralne słowa, inni widzowie prób