W czasach komercjalizacji kultury trzeba chronić sztukę przed bezwględnymi prawami ekonomii. Jeśli poddamy się jej, teatry stracą swoją rangę artystyczną i ucierpi na tym nasza demokracja. Boję się społeczeństwa menedżerów - mówi Krzysztof Mieszkowski, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Samorząd województwa chce uruchomić konkurs na dyrektora naczelnego - menedżera teatru, a dyrektor artystyczny byłby jego podwładnym. Uważa Pan, że powodem tego jest zła sytuacja finansowa Teatru Polskiego? - Nie wiem, jakie są przyczyny. Nie poinformowano mnie o tym. Pora przyjrzeć się rzeczywistym pieniądzom, które otrzymują teatry na Dolnym Śląsku słabiej finansowane niż teatry w Wielkopolsce czy na Pomorzu. Ale to my mamy bardzo silną pozycję w Polsce i powinno się nam raczej pomagać. Ta decyzja to zniszczenie wizytówek kulturalnych regionu. Teatr Polski można porównać z jakimś innym w Polsce? - Tak. Pod względem wielkości z Teatrem Narodowym w Warszawie, ale nasza dotacja jest ponad dwukrotnie mniejsza. Jeśli by przeliczyć dotację mniejszych teatrów to proporcjonalnie również mają większe dofinansowanie. Wiele teatrów jest po remontach, my pracujemy w skandalicznych warunkach. Starcza Wam na wszystko? - Starcza nam na utrzymanie