EN

27.02.2000 Wersja do druku

Dylemat z markizem S.

Sześć kobiet rozprawiających o słynnym markizie, który - nie zdradzam tajemnicy, wystarczy rzucić okiem na obsadę - do koń­ca nie pojawi się na scenie to, wydawałoby się, potrawa dla najzagorzalszych amatorów teatru. Jednak dania, które Stary Te­atr serwuje na Scenie Kameralnej - sztukę Mishimy "Markiza de Sade" w reżyserii Tadeusza Bradeckiego - warto skosztować. "Niczego nie poznasz, jeśli nie poznałeś wszystkiego, a je­śli jesteś nieśmiały i powściągasz swoja naturę, to wszystko umknie ci na zawsze" - pouczał w "120 dniach Sodomy" mar­kiz Donatien Alphonse Francois de Sade, wyrażając poglądy bliskie zuchwałym i ciekawym naturom, które brzydzą się bier­ną wegetacją. Kim był markiz de Sade - wcieleniem zła czy śmiałym odkrywcą nieznanych stref? Czy tacy jak on dotyka­ją absolutu, czy też niebezpiecznie poszerzają granice toleran­cji zła? Jak poradzić sobie z kimś, kto tak demonstracyjnie od­rzuca przyjęte kanony zachowania? Kobi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dylemat z markizem S.

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 9

Autor:

Agnieszka Fryz-Więcek

Data:

27.02.2000

Realizacje repertuarowe