"Terezin" w reż. Zbigniewa Micha w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku - dodatku Kultura.
Jest tylko jedna rzecz, która denerwuje mnie w powracającym do dawnej potęgi krakowskim Starym Teatrze. Nazywa się to cunozum: Scena Reportażu. Właśnie miała drugą odsłonę: premierę "Terezinu" Zbigniewa Micha. O ile dobrze rozumiem ideę - Scena Reportażu ma pokazać, jak z faktu można zrobić metaforę. Rzadkie i trudne, ale chyba nie niemożliwe. Przecież kiedyś ze spotkania dziennikarstwa z teatrem wyszła rzecz genialna - książkę "Kto tu wpuścił dziennikarzy?" Marka Millera o reakcjach korespondentów krajowej prasy na strajk w Stoczni Gdańskiej dla Teatru TV zrealizował fantastycznie Mikołaj Grabowski. Nie dziwię się więc, że Scena Reportażu działa, dziwię się, że rezultaty jej działalności są tak mizerne. Społeczny wymiar realizacji Sceny Reportażu pozostaje właściwie żaden - tak jak nic z fenomenu sekt nie zrozumieliśmy po przedstawieniu "Pani Bóg Halina", tak i teraz żadna nowa mądrość o piekle terezinskiego getta nas nie ubogaca.