"Dziwne, że nasi humoryści w żaden sposób nie mogą obejść się bez rządu. Bez niego u nas nie może się skończyć żadna komedia".
(M. Gogol: "Po premierze")
Nowe kierownictwo artystyczne teatru im. Słowackiego w Krakowie rozpoczęło sezon "Końcówką" Becketta w znanej wrocławianom inscenizacji Jerzego Krasowskiego. Spektakl zyskał jeszcze przechodząc na dużą scenę; tym lepiej uwyraźnia się teraz, ze zamkniętość "Końcówki", niemożność przerwania zaklętego kręgu nie są funkcją zewnętrznego ograniczenia. Nie będę relacjonował dobrze już znanego spektaklu oraz kreacji aktorskich Mai Komorowskiej i Witolda Pyrkosza; w przedstawieniu krakowskim znakomity jest nadto Edward Raczkowski jako Nagg. Kiedy patrzyłem na jego tragiczną maskę wychyloną z asenizacyjnego kubła i słyszałem niby to żywy jeszcze, wspominający, czuły, kłótliwy, ale już nabrzmiewający martwotą głos, widziałem maskę aktora Ajschylosa ciśniętą na śmietnik. Beckett odbiera tak, jak Mannowski Leverkühn odbierał nam IX Symfonię. Po "Końcówce" kolejną premierą (28 X 72) było "Co się komu śni" Ernesta Brylla w inscenizacji S