Rzadko grywano u nas tę komedię. Nie miała najlepszej opinii u krytyków, uważana jeszcze w wieku XIX za "nowicjuszowski eksperyment" młodego {#au#136}Szekspira{/#}. "Charakterystykę bladą" i "upodobanie w pustym dialogu" wytykało jej wielu, także Edward Porębowicz we wstępie do własnego przekładu. I opinii tej nie zmieniły generalnie realizacje "Straconych zachodów miłości", ani te dziewiętnastowieczne, choćby Koźmianowska z Antoniną {#os#40833}Hoffmann{/#} w roli Księżniczki, ani też dwudziestowieczne, zresztą nieliczne (np. Jerzego {#os#6274}Rakowieckiego{/#} z lat sześćdziesiątych). A mimo to, na przestrzeni ostatniego wieku dokonał się pewien zwrot w ocenie tej komedii, najwyraźniej awansowała w naszej szekspirologii. To, co przedtem brano za jej słabość, poczęto uznawać za niezwykłość. W pierwszym zaś rzędzie jej kunsztowną dyskursywność, w której spotyka się kilka tonacji i stylów oraz różnorodne formy literackiej wypowiedzi, od
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5