Włoski weryzm, który chciał wyrwać operę z okowów konwencji i tchnąć w nią życie, dziś razi nas melodramatycznym banałem. Czasami jednak możemy docenić wdzięk melodii - jak w Operze Nova. Wielu reżyserów odmawia zajęcia się dziełami werystów uważając, że nie potrafią znaleźć w nich żadnej inspiracji. Nie są to utwory przepełnione wieloznacznymi symbolami, za których pomocą da się objaśniać problemy dzisiejszego świata, a bohaterami nie kierują szczytne idee. Weryzm chciał pokazywać przeciętnych ludzi w życiu codziennym, niepozbawionym brutalności. Sprowadzało się to do opowieści o miłości i zdradzie; postaci nie mają w sobie nic z "Tristana i Izoldy" ani "Romea i Julii", co pozwoliłoby nadać ich losom uniwersalny sens. Widziałem różne inscenizacje "Rycerskości wieśniaczej" i "Pajaców", gdzie inwencja twórców ograniczała się do ubrania bohaterów w stroje współczesne. Zdarzenia przedstawiano tak, jak zapisano w libretcie. Có
Tytuł oryginalny
Dwie tragedie w cenie jednej
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 12