Bardzo rzadko wielkie operowe gwiazdy przyjeżdżają do Polski. Aby je zaprosić, trzeba dysponować odpowiednim budżetem, a dodatkowo zaplanować to z dużym wyprzedzeniem. Na występ w regularnych spektaklach szanse są niewielkie. Łatwiej zaprosić artystów na recital - pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.
Zacznę jednak od końca, bo był właśnie taki, o jakim marzyłem. Artystka na czwarty bis wykonała arię z opery "Umarłe miasto" Korngolda. I wtedy można było się przekonać, na czym polega jej klasa i wielkość i za co jest tak bardzo ceniona. Wyczucie melodii, świetne zrozumienie tekstu, delikatność, czar. I co? Bardzo rzadko wielkie operowe gwiazdy przyjeżdżają do Polski. Aby je zaprosić, trzeba dysponować odpowiednim budżetem, a dodatkowo zaplanować to z dużym wyprzedzeniem. Na występ w regularnych spektaklach szanse są niewielkie. Łatwiej zaprosić artystów na recital. Na jeden wieczór. Tak właśnie się stało we wtorek. W Teatrze Wielkim - Operze Narodowej wystąpiła Amerykanka Renée Fleming od lat śpiewająca w najważniejszych teatrach operowych, nagrywająca dla firmy Decca (do której ostatnio dołączyła także nasza Aleksandra Kurzak), trzykrotna zdobywczyni Grammy. To dla niej projektowane są specjalne kreacje, dla niej stworzono pe