"John Gabriel Borkman" w reż. Zbigniewa Zapasiewicza w warszawskim Teatrze Powszechnym. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
O najnowszej premierze w warszawskim Teatrze Powszechnym głośno zrobiło się, kiedy grająca panią Borkman Joanna Szczepkowska pokłóciła się z reżyserem Zbigniewem Zapasiewiczem i po raz kolejny odeszła z zespołu, grożąc teatrowi procesem o plagiat, jeśli wykorzysta jej pomysły. Nie wykorzystał - kolejnego skandalu raczej więc nie będzie. Na pewno zaś nie ma dobrego przedstawienia. "Johna Gabriela Borkmana" zobaczyć warto właściwie dla dwóch scen. W obydwu grający tytułowego bohatera Zbigniew Zapasiewicz otrzymuje godnego siebie partnera Franciszka Pieczkę. Borkman dla realizowania swoich wyimaginowanych talentów bez skrupułów poświęcił najpierw miłość, następnie powierzone mu jako dyrektorowi banku pieniądze. Żyje przekonaniem, iż pewnego dnia powróci na fotel dyrektora banku, który zrujnował. Były współpracownik Borkmana Wilhelm (Franciszek Pieczka) żyje przekonaniem, że jest utalentowanym poetą. To wielka przyjemność pat