Podpłynęła znowu fala premier. W Nowej Hucie odnotowaliśmy "Zamek", w Słowackiego "Jego ekscelencję błazna", a w najbliższych dniach czeka nas "Księżniczka Turandot". W Starym na obu scenach, to znaczy w teatrze im. Modrzejewskiej i w Kameralnym poszły dwa nowe przedstawienia - "Happy end" Dorothy Lane i "Jasny pogodny dzień" Leona Pawlika. O tych dwóch ostatnich spektaklach przychodzi dziś zdać sprawozdanie. Mimo różnych supozycji "Happy end" nie wydaje się być sztuką, która by wyszła spod ręki Bertolfa Brechta. Tak zwane filiacje są niewątpliwe i być inaczej zresztą nie mogło, jeśli autorka tej śpiewogry pani Dorothy Lane, czyli mówiąc inaczej Niemka Elisabeth Hauptmann, bo Lane jest pseudonimem literackim, pracowała nader blisko z Brechtem, gdy wszyscy jego przyjaciele artystyczni byli wtedy pod wrażeniem "Opery za trzy grosze". Prapremiera "Opery" odbyła się w Berlinie w roku 1928, w rok później już wszedł na afisz właśnie "Happy end"- j
Tytuł oryginalny
Dwie premiery w Starym
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 68