"Krucjata" Krzysztofa Choińskiego jest debiutem 21-letniego studenta. Przy ocenie sztuki należy jednak ten aspekt pominąć i patrzeć na nią jako na obiektywny fakt literacki, bez taryfy ulgowej. Wymaga tego prosty szacunek dla każdej twórczości. Tak też podchodząc do dramatu, można śmiało stwierdzić, że mimo szeregu słabych stron utworu, "Krucjata" już liczy się jako pozycja literacka i teatralna. W czytaniu jest interesująca, dobrze wytrzymuje próbę sceny. Przekonaliśmy się o tym w Teatrze Ateneum na spektaklu, który jest realizacją I nagrody konkursu debiutantów za rok 1951. Największy walor sprawności dramaturgicznej autora widzę w dobrym języku i dialogu, zręcznej, pointowej konstrukcji scen. Sprawa dotyczy pozornie tylko Ifigenii, która ma być ofiarowana za pomyślność wyprawy pod Troję. Ale w to wszyscy są zaangażowani osobiście. Poza taką czy inną racją "obiektywną" - również zaangażowani emocjonalnie. Trafne to połączenie podnos
Tytuł oryginalny
Dwie premiery
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 14