Jeśli chodzi o dyrektorów, to Opera Wrocławska nie miała szczególnego szczęścia. W jej - bez mała - 50-letniej historii nazwiska dyrektorów zmieniały się na afiszach kilkanaście razy, lecz tylko nieliczne z nich zasługują na pamięć i uznanie; Drabik, Wiłkomirski, Kopyciński, Satanowski... Nic tedy dziwnego, że po ostatnim "trzęsieniu ziemi" z zaciekawieniem (i z nieufnością) czekaliśmy, kogo wrocławskie władze na to stanowisko wybiorą. Konsultacje, dyskusje i spekulacje trwały długo. Stanowczo za długo. Zanim zdecydowano się na Mieczysława Dondajewskiego (do niedawna dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Wielkiego w Poznaniu), minął sezon artystyczny 1992/93, a wraz z nim minęła szansa na wprowadzenie zmian kadrowych w operowych zespołach, zwłaszcza wśród solistów. Nic więc dziwnego, że z ogłoszeniem swych zamierzeń zwlekał dyr. Dondajewski kilka miesięcy. Ujawnił je dopiero u progu nowego roku, ale za to
Tytuł oryginalny
Dwie opery - dwa wydarzenia
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo-Dziennik Katolicki, Warszawa nr 102