Sama Dania jest nie tyle więzieniem, ile raczej opuszczonym cyrkiem, którego pozostali przy życiu mieszkańcy tworzą prawdziwy gabinet osobliwości - o spektaklu "Hamlet" w reż. Luka Percevala z Thalia Theater w Hamburgu prezentowanym na XVI Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku pisze Karolina Matuszewska z Nowej Siły Krytycznej.
W mrocznym państwie duńskim, gdzie w rodzinie królewskiej dopuszcza się bratobójstwo i zdradę, nic nie wygląda normalnie. Okazałe komnaty zastępuje długa, czarna kotara, tron - zwykle krzesło, zaś centralne miejsce zajmuje powalone cielsko zranionego jelenia uczepione na powrozie. Wokół tej symbolicznej ofiary Luk Perceval nie prowadzi żadnej celebracji. Wręcz przeciwnie - przez cały spektakl zwierzę jest konsekwentnie ignorowane, jakby jego obecność była tutaj czymś zupełnie naturalnym. W tym świecie trupy nie robią na nikim wrażenia, ponieważ wszystko tchnie atmosferą śmierci i rozpadu. Sama Dania jest nie tyle więzieniem, ile raczej opuszczonym cyrkiem, którego pozostali przy życiu mieszkańcy tworzą prawdziwy gabinet osobliwości: Laertes chodzi na wysokich koturnach niczym na szczudłach, król Klaudiusz przypomina tresera lwów, a wsparta o jego ramię królowa Gertruda - baletnicę starszą o jakieś 30 kilo. Wszyscy dziwni i pokraczni, poruszaj�