"Rodzina" Antoniego Słonimskiego była zjadliwą satyrą o sporym ładunku politycznym, satyrą na tematy kontrowersyjne i drażliwe. Napisałem to zdanie i już widzę jak dostaje po łapach. Cóż, jestem z pokolenia, które o historii międzywojnia nie ma na dobrą sprawę zielonego pojęcia. Nie wiem, jak w roku 1933 widzowie odbierali atmosferę komedii Słonimskiego, wiem natomiast, a raczej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dzisiaj jest ona wyjątkowo posępna. Owa atmosfera tkwi w samym tekście, utworu któremu czas przydał nowy wymiar dramaturgiczny. Czy WIESŁAW RUDZKI, reżyser bydgoskiej inscenizacji "Rodziny" jest podobnego zdania - tego nie wiem. Jeśli tak - to zapewne nie jest zadowolony z efektu. Powody do zadowolenia może mieć MAREK MOKROWIECKl, który na scenie Teatru Polskiego w wyreżyserował "Wieczór Trzech Króli" Williama Shakespeare 'a. Za skromność środków, swoistą prostotą i oszczędność inscenizacyjną należą się twórcom tej realizac
Tytuł oryginalny
Dwie komedie
Źródło:
Materiał nadesłany
Ilustrowany Kurier Polski nr 90