"Kartoteka" Różewicza jest sztuką bogatą. Dopuszcza wiele interpretacji, liczne sposoby rozumienia. Myślę, że nie tylko o to chodzi, że występujący tutaj Bohater traci swą oryginalność i tożsamość, gubi nazwisko, wiek, a nawet - własne swe imię. Dekompozycja postaci głównej nie jest wyłączną cechą tej sztuki. Od lat, od prapremiery, bronię poglądu - że autor "Kartoteki" odnalazł nowe typy konfliktu dramatycznego, które nazywam "spiętrzeniem czasu". Przeszłość działa tu z równym żarem, jak chwila obecna - i przyszłość. Człowiek dokonywa rozrachunku z własnymi kompromitacjami i złudzeniami. Ale i - z potrzebą znalezienia nowych wartości. Czy realizator "Kartoteki" winien ją kształtować na prawach snu? Może - ale nie musi. Wydaje mi się, że wszystko stanie się ciekawsze, gdy się rozegra na jawie, z pełnym udziałem świadomości. Nawet i sny można oglądać w świetle przebudzeń. Tadeusz Minc reżyserują
Tytuł oryginalny
Dwie Kartoteki
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 104