"Kolacja dla głupca" w reż. Stefana Szaciłowskiego w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Alina Gierak w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
W Jeleniej Górze wiedzą, jak oderwać widza od codziennych spraw - fundując mu farsę "Kolacja dla głupca" Francisa Vebera. Dwie godziny śmiechu gwarantowane. Takie lekkie pozycje, jak "Kolacja dla głupca" czy "Mayday", muszą być w repertuarze każdego teatru, bo ludzie szukają dobrej rozrywki. Wydawałoby się więc, że farsa to pewniak, ale i tu czai się wiele pułapek. Komedia wymaga precyzji, sprawnego poprowadzenia aktorów, czytelnej intrygi i nieprzerysowanej gry. Gdy nie spełni się tych warunków, można polec. Nawet na dobrym tekście. Spektakl jeleniogórski, który wyreżyserował Stefan Szaciłowski, uniknął tych zasadzek. Gdy Jacek Grondowy, jako Pierre Brochant, wydawca i organizator kolacji, skręca się z bólu, bo wypadł mu dysk, już czujemy, że będzie smacznie. Danie główne, czyli Piotr Konieczyński jako Francois Pignon, okazuje się delicją. Pignon, urzędnik skarbowy, budujący z zapałek znane inżynieryjne konstrukcje, ma być goś