400 milionów ludzi oglądać będzie podobno finały mistrzostw w piłce nożnej: Jest coś niesamowitego w świadomości, że w tej samej chwili ileś tam milionów ludzi na różnych kontynentach naszej ogromnej Ziemi wkłada domowe papucie, wygodnie zasiada na mniej lub bardziej podniszczonych fotelach, po czym emocjonuje się grą urugwajskiego bramkarza o egzotycznym nazwisku "Mazurkiewicz". Przyjemnie nam także, iż po długim okresie dyskusji, telewizja nasza zdecydowała się w końcu zakupić prawo do transmisji z Londynu - szkoda tylko, że gdy chodzi o transmisje z festiwali muzycznych, teatralnych czy filmowych - nikt nie podnosi wrzawy, nikt nie domaga się wielkim głosem zwiększenia puli środków dewizowych na te cele. W związku z tym musimy zadowolić się festiwalem teatralnym na skalę krajową - a impreza ta rozwija się pięknie i poziom jej jest do tej pory o niebo wyższy niż w latach ubiegłych. Prawdziwą niespodziankę zrobił na przykład mały i nie li
Tytuł oryginalny
Dwie godziny dla 400 milionów
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy, nr 165