Na oczach publiczności, przy ukłonach - lew jakby się rozdwoił. Jakby, bo dołem nadal łączy go jednak wspólna skóra, ale górą są już dwie głowy. Tancerzy, którzy byli lwem, a teraz kłaniają się z uśmiechami. Tylko ogon lwi przeszkadza im trochę, gdzieś się zaplątuje, trzeba przesuwać go ręką... "Androkles i lew" Shawa w Teatrze Nowym w Poznaniu. Premiera, ale nie któraś tam z rzędu, dźwięcznie jakoś nazwana, ale ta prawdziwa, najprawdziwsza. Pierwszy występ aktorów przed swoimi widzami. Swoimi - bo przecież Nowy ma jakże wierną mu publiczność. A teraz na scenie obok najbardziej kochanych przez publiczność bohaterów, czyli świetnych aktorów Nowego, są także główni twórcy spektaklu. I to jacy! Człowiek legenda teatru, reżyser Erwin Axer. I wspaniała scenograf Ewa Starowieyska. Publiczność wstaje. Owacje. A reżyser, z emocji chyba, gubi raz, drugi - kwiaty. Całe ich pęki spadają na scenę,.. ... A potem... A po
Tytuł oryginalny
Dwie głowy lwa
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 276