"Polacy" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Polskim w Warszawie. Piszą Małgorzata i Marek Piekutowie w Teatrze.
1. Tego spotkania nigdy nie było. Nic zawiniło oddalenie w czasie, bo Gombrowicz i Wyszyński byli nieomal rówieśnikami. Wyszyński przeżył Gombrowicza o ponad dekadę (dla Polski był to czas, który wywrócił niejeden światopogląd). Za to oddalenie w przestrzeni intelektualnej i światopoglądowej było o niebo większe niż szmat drogi dzielący Warszawę od Paryża czy Buenos Aires. Niemal wszystko ich różniło - tradycje rodzinne, miejsca, w których bywali, drogi, które (po młodzieńczych wahaniach) obrali. Co ich zatem łączyło? Prawie nic. I zarazem bardzo dużo. Mówili tym samym (choć nie takim samym) językiem i w dość podobny sposób - narzucony przez język, tradycję, otoczenie, moment dziejowy - zachowywali się. Obaj pojmowali polskość jako brzemię. Dla Wyszyńskiego brzemię polskości było wartością i zadaniem. Wobec położenia narodu na krawędzi zagłady próbował ocalać, ile się dało. Błądził. Wątpił. Doszedł do punktu, w którym