Dwaj panowie grają na scenie w orła i reszkę oraz dialogują. Czasem, ale tylko przez chwilę, dialogowanie panów jest zabawne, odrobinę dowcipne, ale nie za bardzo. Śmieszne słowa, jak i śmieszne gesty rodem z teatru absurdu muszą mieścić się w granicach "intelektualnej zabawy" zgodnie z receptą: szczypta komedii, szczypta tragedii (tym razem wyjęte z Shakespeare'a) I dużo, bardzo dużo filozofującej gadaniny. Kiedy oglądałem innych dwóch panów w telewizyjnym programie rozrywkowym ("Ekspres") zamkniętych w przedziale drugiej klasy, miałem wrażenie plagiatu - po prostu podejrzewałem Dobrowolskiego i Pokorę o plagiatowanie Pintera, Beeketta a może i Ioneco? Znajomi twierdzili, że się mylę, panowie na delegacjach w pociągu "Ekspres" udawali "samo życie" i dlatego byli śmieszni. Znajomi nie przekonali mnie. Dziś moje niedowiarstwo znalazło potwierdzenie w autentycznym dziele literackim. Sztuka Toma Stopparda "Rosencrantz i Guilden
Tytuł oryginalny
Dwaj panowie grają w orła i reszkę
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy nr 50