"Noc w Wenecji" w reż. Marcina Sławińskiego w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Marek Brzeźniak w Śląsku.
Aczkolwiek zamieszczanie w programach operowych streszczeń librett jest praktyką od dawna przyjętą, to w operetkowych już niekoniecznie. Wszakże Gliwicki Teatr Muzyczny wykazał się dużą roztropnością przedrukowując z "Przewodnika operetkowego" treść libretta operetki Johanna Straussa "Noc w Wenecji". Bo nawet kilkakrotnie czytając ów tekst trudno się połapać, o co chodzi, kto się ku komu "ma", kto się za kogo przebiera i po co. Widzowie pamiętający dawną Polskę, w której zresztą gliwicki teatr noszący wtedy zaszczytną nazwą Operetki był pupilkiem władz, może niekoniecznie krajowych, ale wojewódzkich na pewno, mogliby zadać tu dwa sakramentalne pytania: Kto za tym stoi i czemu to służy? No, ale Johann Strauss zmarł kilkadziesiąt lat wcześniej, zanim owym pytaniom bieg dziejów nadał głębszy sens. Niemniej jedno z owego streszczenia wynika niezbicie. Bohaterką mającą największe "wzięcie" jest żona weneckiego senatora - Barbara. Bo koch