Noc w katedrze wawelskiej. Przed chwilą dobiegło końca nabożeństwo paschalne. Jeszcze wybrzmiewają echa pieśni, jeszcze dymy kadzidlane snują się między nagrobkami i kolumnami ołtarzy. Na prawie pustej scenie pozostał tylko Aktor (Ignacy {#os#863}Gogolewski{/#}), by słowami z didaskaliów wprowadzać w nastrój nocy, w czasie której musi dopełnić się Ofiara, by możliwe stało się Zmartwychwstanie. Bohaterami "Akropolis" nie uczynił poeta żywych ludzi, jakby uznał, że wszelkie spory i swary ze współczesnymi ma już za sobą, że ostatecznie rozprawił się z nimi w "Wyzwoleniu". Teraz za bohaterów wziął dzieła sztuki. Tchnął życie w aniołów, podtrzymujących relikwiarz św. Stanisława, ożywił złocone figury Daniela i Chrystusa Salwatora, zbudził postaci z nagrobków oraz z gobelinów przedstawiających wojnę trojańską i biblijną historię Jakuba. W ten sposób Wawel i katedra krakowska pozostając symbolami polskości
Tytuł oryginalny
Dwa w jednym, czyli kościół bez Boga
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 101